Kiedy pada deszcz, dzieci się nie nudzą, a rodzice mokną... ;)
Kilkakrotnie przymierzałam się do kupna Fifiemu kaloszy - zawsze coś nie pasowało. Nie ten wzór, zły rozmiar, pytanie czy się w ogóle przydadzą, bo przecież mamy lato... W końcu jednak znalazły swoje miejsce w naszej szafie i całe szczęście!
Tyle radości ile daje skakanie i moczenie się w kałuży, nie daje nawet najnowsza zabawka ani lody! Każdorazowo scenariusz wygląda mniej więcej tak:
- Mama stercząca na chodniku i głupio uśmiechająca się do dziwnie przyglądających się nam przechodniów i gapiów w oknach (tylko co dziesiąty się uśmiechnie i pochwali!) oczywiście z aparatem w ręku,
- Fifi radość przeogromna: skacze, tańczy, piszczy z zachwytu, wołając co sekundę MAMAAAA CIAP CIAP!!
Po 15 minutach...
- MAMAAAA CIAP CIAP nadal trwa!! Mama zmarznięta i mokra od deszczu stale kapiącego na głowę, Filip od góry do dołu przemoczony nawet do pampersa i ani myśli wrócić do domu!
- Sposobem, cudem (lub siłą, gdy inne metody zawodzą) mniej więcej po 25-30 minutach wracamy szczęśliwie lub nieco mniej do domu. NARESZCIE!
-Ciepła herbatka i suche ubrania :))
Kalosze sprawdzają się wówczas rewelacyjnie! :) Sprawdziłam z resztą na własnej skórze :))
Kalosze - no name (Allegro)
Spodnie - H&M
Bluza - F&F
Kamizelka - no name (SH)
Czapka - Coccodrillo